sobota, 24 listopada 2012

Imagine Louis


Mialam straszna ochote na marchewki. Cos mnie pokusilo aby isc do sklepu. Ubralam sie cieplo ze wzgledu na duze opady sniegu. Skierowalam sie w strone najblizszego sklepu. Weszlam do srodka i skierowalam sie na dzial z warzywami. Ku mojemu zdziwienku ktos bral ostatnia. Przyjrzalam mu sie dokladniej. Nie moglam uwierzyc ale to byl Louis Tomlinson z 1D. To ze kupowal marchew mnie nie zdziwilo ale, ze w tym sklepie. Podeszlam do niego.
- Przepraszam. Nie moglabym dostac jednej marchewki? - poprosilam.
Spojrzal na mnie i powiedzial
- Ale tylko jedną. Wiecej nie dam. Pod jednym warunkiem. Dasz mi swoj numer telefonu.
-No dobrze. - usmiechnelam sie i wzielam od niego komorke i wpisalam ciag cyfr. - poza tym jestem (t.i).
- Bardzo ladne imie. Jestem Louis.
Wzielam marchew , zaplacilam i wyszlam ze sklepu.  Poczulam , ze ktos uderzyl mnie sniezka w plecy. Odwrocilam sie i zobaczylam Tomlinsona biegnacego za mna.
-Moglbym Cie odprowadzic do domu?
-Jasne.
Szlismy razem. Duzo rozmawialismy i smialismy sie. Cieszylam sie,ze go poznalam. Na pozegnanie dal mi buziaka w policzek. Tego samego dnia wieczorem zadzwonil do mnie i zaprosil na randke. Dzis jestesmy szczesliwym malzenstwem i oczekujemy synka. Damy mu na imie Kevin.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz